A Ciebie to kochanie nie rusza. Odzyskałeś wolność tak Ci potrzebną, Co ze mną? Nic. Nie istnieję, ale czy istniałam? Zrozumieć Cię chciałam. Kochać. Dbać. Byłam przelotną istotką Czy prawdziwą złotą rybką? Odpowiedz! Czy tak wiele ja żądam? Proszę? Pragnę odpowiedzi, naprawdę ciężko to znoszę. W czasie gdy Ty cieszysz się To ja duszę się. Wróciła Ci radość, znajomi, co z tego że moje serce się rozpada Trwa lambada. To się liczy. Nie My. Nas już nie ma.
Słońce znika wnet za morza horyzontem, Ale z rana pojawia się znów nad lądem. Już nie tonę. Jest ktoś taki jak Ty kochanie, Na kogo warte było każdej minuty czekanie. Jesteś jak koło. Gdy myśl moja już pod głębiną się kryła, Twoja dłoń mnie chwyciła. Jesteś jak koło. Chwyciłeś. Pociągnąłeś. Koło ratunkowe. Po każdej nocy słońce wychodzi, Jasność i uśmiech nadchodzi. Już nie tonę. Dzięki Tobie jestem bezpieczna, I już nie czuję się taka samotna.
Na naszym czacie jak makiem zasiał cicho, Imprezuje licho. Myślenie o Tobie boli, A jednocześnie koi. Obiad w siebie wmuszam I patrząc wstecz się wzruszam. Łzy chcą płynąć, Ale będąc w pracy muszę je przełknąć. Miałeś być, Wspierać. A nawet nie odpowiesz na duszy mojej konanie. Oj gdzie, no gdzie jesteś kochanie?
Komentarze
Prześlij komentarz